Hmmm...może czas wrócić?:)...ale powoli:) dziś w ofercie Paryż, a jakze!..
Ale tylko dlatego, że mnie Mam prosila, osobiście to mi weny brak i chyba już nie potrafię ładnie pisać, ale ale..sie postaram:)
No więc moje drogie panie byłam w tym zachwlanym, podziwianym, ubóstwianym Paryżu, powiem szczerze i przepraszam za wyszukane słownictwo, dupy to mi nie urwało:)))))))))
Zawsze mnie tam ciągnęło, żeby zobaczyć, zachłysnąć sie paryskim
powietrzem, pooglądać te wszystkie kapelusiaste paryżanki, te wszystkie
zabytkowe zabytki:P no wiec, paryżanki, baby jak wszystkie inne, jedna
widziałam w kapeluszu lat okolu 150 :)...zabytki takie same jak na całym
świecie, a wieża Eiffla? okej ona trochę tyłek urywa, ale tylko nocą,
jak migoce i wszyscy piszczą, to moze bardziej ten udzielający się
nastrój niż ona sama, ale może, nie wiem, jestem gderliwa bo spedzilam
tam 5 dni, wydalismy z moim R. nieprzyzwoita sumę pieniędzy, nabiegalismy się po tym
mieście jak koty z pęcherzem, zafundowałam sobie odciski wielkości
pomarańczy, bo Luwr większy od mojego rodzinnego miasta:P...ale
dobra...nie gderam, było mnóstwo fajnych chwil:) pokazać?
A ciacha, poezja:)
Pozdrawiam gorąco, Lus .