środa, 25 lipca 2012

Paryżanka...

Hmmm...może czas wrócić?:)...ale powoli:) dziś w ofercie Paryż, a jakze!..
Ale tylko dlatego, że mnie Mam prosila, osobiście to mi weny brak i chyba już nie potrafię ładnie pisać, ale ale..sie postaram:)

No więc moje drogie panie byłam w tym zachwlanym, podziwianym, ubóstwianym Paryżu, powiem szczerze i przepraszam za wyszukane słownictwo, dupy to mi nie urwało:)))))))))
Zawsze mnie tam ciągnęło, żeby zobaczyć, zachłysnąć sie paryskim powietrzem, pooglądać te wszystkie kapelusiaste paryżanki, te wszystkie zabytkowe zabytki:P no wiec, paryżanki, baby jak wszystkie inne, jedna widziałam w kapeluszu lat okolu 150 :)...zabytki takie same jak na całym świecie, a wieża Eiffla? okej ona trochę tyłek urywa, ale tylko nocą, jak migoce i wszyscy piszczą, to moze bardziej ten  udzielający się nastrój niż ona sama, ale może, nie wiem, jestem gderliwa bo spedzilam tam 5 dni, wydalismy z moim R. nieprzyzwoita sumę pieniędzy, nabiegalismy  się po tym mieście jak koty z pęcherzem, zafundowałam sobie odciski wielkości pomarańczy, bo Luwr większy od mojego rodzinnego miasta:P...ale dobra...nie gderam, było mnóstwo fajnych chwil:) pokazać?






A ciacha, poezja:)

Pozdrawiam gorąco, Lus .

7 komentarzy:

  1. Wow..moja Lus,,nie wierze...Nie wazne jak duze mialas odciski, nie wazne ze Luwr ogromniaty a wieza Eifla niemal nieosiagalna ze wzgledu na kilkukilometrowe kolejki...wazne ze bylas w Paryzu, pooddychalas miastem zakochanych , zamoczylas nogi w Sekwanie, poklonilas sie Mona Lizie i szczesliwie przyfrunelas spowrotem a ja musze posta zrobic z cudenkami , jakie mi kupilas w Paryzu,,,a to zdjecie z ciachami wywolalo we mnie znow apetyt na ciach..lo matko..kiedy ja w koncu schudna..)

    OdpowiedzUsuń
  2. A wiec juz dla samych slodkosci sie oplacalo :)
    Ja wybralam w tym roku Londyn, ale Paryz dalej stoi na naszej liscie i zapewnie odciski tez, no i ciachom za Chiny nie odpuszcze :)
    A pieniadze znowu "przyjda", takich wspomnien jednak nie mozna za zadna cene kupic, a o odciskach to bedziesz pewnie jeszcze wnuczkom opowiadac :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Lus, wpadłam do Ciebie na chwilkę, ale już zawsze będę wpadała. Fajny blog i jak u Mamy same ciekawostki, tak jak lubię. W Paryżu nie była i raczej nie będę, ale chciałabym zobaczyć te Jego zabytki. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę to masz racji, wszystko zależy od podejście i....reklamy a Paryż robi sobie dobrą reklamę. Ja byłam w 1990 roku też 5 dni ale byłam zachwycona samą atmosferą tego miasta. Miałam cudowną przewodniczkę, która ganiała z nami po Paryżu nawet nocami i te kabarety....poezja. Co do Paryżanek to mnie nie zachwyciły, sklepy to tak ale to były lata dziewięćdziesiąte i różnica była duża. Luwr, Impresjoniści ty było to, co chciałam zobaczyć. Wieża to jakiś koszmar ale wieczorem...bajka...pozostały mi niezapomniany wrażenia....pozdrawiam a trafiłam tu dzięjki Alicji....

    OdpowiedzUsuń
  5. No!!!w końcu wróciłaś do świata żywych ;) a Paryż??? ja jeździłam tam dwa razy i mi się podobało :-) może to przez to, że nie jechałam z nastawieniem, że to takie "ach, ach" miasto ;-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie piszesz, nie bylam jeszcze w Paryzu, ale w Rzymie wiele razy i robil na mnie wrazenie,pozdrawiam, ania

    OdpowiedzUsuń
  7. moglabys jakiegos posta dac..buziaki

    OdpowiedzUsuń